piątek, 24 maja 2013

ROZDZIAŁ 6

Dokładnie wysprzątałam cały dom. Strasznie się denerwowałam jego przyjściem chociaż nie do końca rozumiem dlaczego. Spędzi u mnie pewnie kilka godzin i będziemy tylko we dwoje. Prawie jak randka.
            O czym ja myślę. Nigdy się z nim tak nie dogadam. Nie wygląda nawet na zainteresowanego mną. Wygląda raczej jakbym go nudziła. Zawsze widać u niego leniwy, senny uśmieszek. Rzadko kiedy na mnie patrzy. Nawet kiedy rozmawiamy. Ewidentnie go nudzę. Jak nic go nudzę. Mógłby umrzeć przy mnie z nudów.
            Lekko podskoczyłam na fotelu słysząc dzwonek do drzwi. Zerwałam się i w podskokach do nich podbiegłam. Zanim otworzyłam drzwi poprawiłam się. Przywitałam go uśmiechem, który o dziwo odwzajemnił równie szeroko.
- Czeeeeeść – jak idiotka przedłużyłam wyraz. – wejdź – zaprosiłam go gestem ręki – chodź do mnie do pokoju. Tam najlepiej mi się myśli. – zaprowadziłam go do mojego pokoju który dokładnie wysprzątałam. Już od wczoraj tu siedziałam i teraz w głowie kłębiła się myśl czy o czymś nie zapomniałam. Usiadł na krześle obrotowym i spojrzał na mnie z dużym uśmiechem.
- Słodko wyglądasz – zarumieniłam się i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Miałam na sobie dres w którym sprzątałam, włosy sterczały na wszystkie strony uciekając z wcześniej bardzo mocnego koka. Policzki miałam zaróżowione a oczy błyszczały.
Zapomniałam się przebrać.
- Ja…ja…
- Nic nie szkodzi. Tak jest dobrze. A teraz zamknij buzię i siadaj. – posłusznie go posłuchałam i usiadłam na swoim łóżku. Wręczył mi zeszyt i długopis – Ja mówie a ty notujesz to co uznasz za ważne.
- Tak jest.
- Ok to mówię wszystko co się dowiedziałem z książek. A więc Upadli Aniołowie to nikt inny jak Anioły które sprzeciwiły się Bogu, złamały jego zasady lub Bóg sam uznał że nie są dobre. Pierwszym wygnanym Aniołem był Lucyfer. Teraz jego imię budzi lęk. Ludzie pomylili go z Szatanem. Uważają ze jest on zły do szpiku kości. A zanim został wygnany z Nieba był jednym z najlepszych Aniołów. Już wiesz ze został wygnany za miłość do Śmiertelnej, co było zabronione. Jedna z wielu zasad której żaden Anioł nie może złamać. – spojrzał na mnie a ja mu pokazałam że słucham i notuje. -  Bóg zesłał jego i kilku innych Aniołów do Podziemi. Na Lucyfera nałożył karę wychodzenia raz na sto lat. Ale inne Upadłe Anioły mogą wychodzić ile chcą. Lucyfer jest tak jakby władcą w Podziemiach. Wszystkie Upadłe Anioły muszą się go słuchać. W Niebie Anioły słuchają Rajzela. Przez wiele stuleci Upadłe Anioły i Anioły Światła toczyły wojny między sobą. Otwarte i te prywatne ale się skończyło kiedy Lucyfer doczekał się potomka. Anioły się nie rozmnażają. Kiedy któryś ginie lub traci siły i swoją moc…co jest równe jego śmierci Bóg tworzy na jego miejsce następnego Anioła. Ale Upadłe Anioły nie dostały tej przychylności. Ich grono mogły powiększyć tylko wygnane Anioły Światła. Podczas wojny dużo Upadłych Aniołów zginęło i nie miał kto służyć Lucyferowi. – cicho się zaśmiał – Jak widać nawet on mógł mieć wpadkę. Anioły Światłości nie chciały aby Jego dziecko się narodziło. Nie dziwię się
- Dlaczego? -  zasłoniłam usta ręką kiedy zdałam sobie sprawę że wypowiedziałam swoją myśl na głos.
- Bo bali się go. Anioły Światłości nie wiedziały jaki będzie. Czy będzie dobry? Zły? Czy będzie miał jakąś moc? A może urodzi się potworem?
- Czemu tak się tego bali?
- Anioły nigdy wcześniej się nie rozmnażały. Nie myślały o tym.
- Rozumiem. Mów dalej.
            Uśmiechnął się do mnie i wstał. Przechadzał się wolnym krokiem po moim pokoju a ja po raz kolejny zdałam sobie sprawę z tego jaki jest przystojny.
- Zanim Anioły Światłości zabiły matkę i jej nie narodzone dziecko Bóg zakazał robić im krzywdę.  Wszyscy przez ciągłą wojnę zapomnieli o tym jaki jest potężny i jak dużo wie. Zaprosił do siebie wszystkie Anioły Ciemności i Światłości i powiedział ze dziecko które się narodzi będzie bardzo potężne. Będzie miało ogromną moc ale będzie jej używało do dobrych celów. Przejdzie szkolenie a potem wyruszy na Ziemię i zaprowadzi porządek. Jednak samo dziecko nie będzie miało łatwo. Anioły Ciemności przez tyle wieków, tyle stuleci mimo wszystko zmieniły się. Nie są już takie dobre jak Anioły Światłości. I dziecko będzie walczyć z tym złem które w nim jest. Do tego zawsze będzie sam. Będzie samotnikiem chociaż jego wygląd, styl bycia i wszystko w nim  będzie przyciągać każdego. Nikt nie zniesie jego mocy nawet kiedy będzie ją ukrywać i w sobie tłumić. Ponad to dla każdego Anioła ukrywanie skrzydeł jest trudne. Czują wtedy pustkę, smutek. Niektóre mogą nawet wpaść w depresję, a syn Lucyfera będzie je ukrywać przez większość życia.
- To smutne.
- Chyba tak.
- Chyba? – spojrzałam na niego a on zatrzymał się przed oknem i wyglądał przez nie.
- Nie zapominaj że od małego został wychowany w ten sposób. Bez miłości w zasadzie. Rodzice go kochali, fakt ale on nie mógł nikogo pokochać. Wychowywali go surowo. Każde dziecko boi się ciemności, ma pluszaka…on go nie mógł mieć. On miał swój miecz dużo większy od niego. Nie znał tego co inne śmiertelne dzieci. Więc jego zdaniem nic nie tracił. – spojrzał na mnie.
- W tych książkach też to jest?
Zmieszał się lekko ale szybko na jego twarzy wykwitł uśmiech.
- Nie, sam do tego doszedłem. – sięgnął do swojej torby i wyciągnął jedne z zeszytów które zawsze ze sobą miał. Podał mi jedną kartkę na której był rysunek. Przedstawiał chłopca, nastolatka. Umięśnionego i z dużymi czarnymi skrzydłami – Tak mniej więcej wygląda Upadły Anioł, a przynajmniej syn Lucyfera. To akurat wiem z książek. Połączyłem jego opisy i wyszło mi tak.
- To śliczne – opuszkami palców przejechałam po konturach czarnych skrzydeł. Twarz chłopaka była ukryta w cieniu pod burzą czarnych włosów. Do boku miał przypięty miecz który budził grozę -  Trochę przypomina cieb…tego z obrazu w Instytucie.
- Fakt. – udał ze nie słyszał mojej pomyłki a ja mimo wszystko zarumieniłam się – Tamten obraz przedstawiał syna Lucyfera, którego jacyś wieśniacy widzieli w średniowieczu.
- Wiesz coś więcej na ten temat?
- Owszem. W tamtym miejscu akurat działo się dużo złego. Często wieszano niewinne osoby. Kobiety palono na stosie, dzieci gwałcono, sprzedawano albo mordowało się je. Wioska była pełna okrutnych ludzi. W kościele wyrżnięto księży i każdego kto się tam pojawił. Wine zrzucano na Szatana. Mówili wtedy o opętaniu, więc księża z innych wiosek i zakonnicy zaczęli się modlić do Boga o pomoc. Bóg wysłał najpierw zastępy swoich Aniołów ale kiedy to nie pomogło zgłosił się o pomoc do Lucyfera. Ten jednak obrażony na Boga odmówił mu pomocy. Bóg nie chcąc się poddać przemówił do syna Lucyfera. Po aż pierwszy od jego narodzin. Poprosił go o pomoc a ten się zgodził.
- I co musiał zrobić?
- Syn Lucyfera…
- Czekaj – przerwałam mu – Czemu zawsze mówisz syn Lucyfera a nie używasz jego imienia?
- Wybacz. Przyzwyczajenie chyba. Więc Giorgio…
- Giorgio? To podobne imię do twojego.
- Zauważyłem. Mogę mówić dalej?
- Tak. Przepraszam
- A więc Giorgio wyszedł na powierzchnię. Pierwszy raz sam. Wyszedł z dużej dziury w ziemi na środku pola, która zamknęła się za nim. To właśnie wtedy wieśniacy go zobaczyli.-  usiadł z powrotem na krześle.
- I to tyle? Nie powiesz mi czego dokonał? – odezwałam się kiedy on tego nie robił.
- Myślisz ze to ważne? – spojrzał na mnie.
- Myślę ze tak. – zmieniłam pozycję. – Im więcej tym lepiej. To co mi opowiedziałeś jest dobre ale obawiam się że może być tego za mało na dobrą ocenę. Możemy tez dodać kilka twoich rysunków, jak myślisz?
- Tak to dobry pomysł. Narysuje kilka  i przyniosę ci je jutro.
- Już jutro? To nie będzie problem?
- Nie. Żaden. – lekko się uśmiechnął.
- To teraz opowiadaj dalej.
- Nie – wstał – zostawmy to na jutro jeśli pozwolisz.
- Pozwolę. – wstałam i się przeciągnęłam. – Myślałam że to będzie bardzo nudny temat ale się myliłam. Mogłabym cię słuchać chociażby całą noc. – uśmiechnął się do mnie i ruszył do drzwi. Wyszedł z mojego pokoju i bez słowa wyszedł frontowymi drzwiami. Odwrócił się do mnie.
- Dobrze zamknij drzwi i nie otwieraj nikomu. Jest późno.
- Nie mam pięciu lat.
- Może i nie ale drugi raz cię nie uratuje. Więc zamknij drzwi i nikomu nie otwieraj. – po chwili wahania dodał. – Dobranoc. – odwrócił się i wsiadł do swojego samochodu i z rykiem odjechał.

2 komentarze:

  1. I co ja mam powiedzieć ? On jest cudowny ! Też mogłabym słuchać jego opowieści przez całą noc i jeszcze dłużej ;p Domyślam się, że ta zbieżność imion itd. prowadzą do tylko jednego wniosku, ale nie będę spekulować, tylko poczekam na kontynuację ;) Życzę powodzenia z czytaniem "Odgłosów Nocy", jeśli nie masz czasu, przeczytaj opisy Sezonów ( z prawej ) albo obejrzyj Trailer, wtedy na pewno połapiesz się, o co chodzi . Pozdrawiam serdecznie i życzę weny ! ;D

    [ http://odglosy-nocy.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trailer już obejrzałam. Za chwile wezmę sie za opisy.
      Bardzo se cieszę że się podoba. :)

      Usuń