Dobra mam. Wypociny jak nigdy ale jest. Niestety dopadł mnie brak weny i tak codziennie dopisywałam po jednym zdaniu aż w końcu dzisiaj wymęczyłam do końca i wstawiam bo wyjdzie że miesiącami nic nie dodaje. A zamiary były inne.
Miłego czytania.
Stałem przed oknem i wyglądałem
na pałacowy ogród. Kilkoro dzieci bawiło się w małym labiryncie, na ławce
siedziały dwie opiekunki, które zamiast pilnować dzieci chichotały. Pod dużym i
rozłożystym drzewem leżał Chris z zamkniętymi oczami. Ostatnimi czasy bardzo
dorósł. Nie bawi się a jego głos stał się poważniejszy. Nie śmieje się z
przypadkowo wypowiedzianych słów i można już z nim rozmawiać na poważne tematy.
Nie wiem czy to już był na niego
czas czy strata Rose tak na niego wpłynęła. Po za zmianą jego zachowania można
było dostrzec to że wyraz jego twarzy nie był już taki dziecinny a nawet urósł
kilka centymetrów.
-
Na co tak patrzysz?
-
Na swojego przyjaciela. Bardzo dorósł przez ostatni czas.
Dawid stanął obok mnie i też
przyglądał się Christianowi. Od kilku dni spędzamy całe dnie w bibliotece,
wychodzimy z niej tylko na posiłki i żeby chociaż kilka godzin pospać. To może
wydawać się dziwne że spędzamy tyle czasu w zakurzonym pomieszczeniu i że się
jeszcze nie pozabijaliśmy. Bardzo mi zależy na tym żeby znaleźć ten sposób na
ocalenie Rose. Kiedy go znajdzie nie będę grał fair, zrobię wszystko żebym to
ja uratował Rosalie a nie on. Do tego czasu będę udawał że go znoszę.
Klepnął mnie w ramię i pokazał
jedną z starych ksiąg. Na stronie która go zainteresowała był koślawy rysunek
dwóch Aniołów. Jeden był Aniołem Światłości a drugi Aniołem Ciemności. Pomiędzy
nimi stała śmiertelna. Z przybliżonych dłoni Aniołów unosiła się dziwna i
niekształtna pomarańczowa kula.
-
No i? – zapytałem.
-
Oni coś jej robią.
-
No ale co?
-
Tego nie wiem. – zrobił zakłopotana minę, a ja pokręciłem głową. Kolor jego
włosów chyba jednak do czegoś zobowiązywał.
Codziennie znajdujemy coś
ciekawego i albo nic z tego nie rozumiemy albo okazuje się to być bezużyteczne.
Mój ojciec przez krótką chwilę starał się nam pomóc ale szybko zrezygnował. Dla
niego nie da się już ocalić Rose. Nie jest dla niego obojętna bo teraz jest
jedną z nas i będzie jej bronił gdyby Dawid coś chciał jej zrobić ale nie chce
się przejmować tym jaka jest dopóki nie robi nikomu krzywdy.
Od ostatniego razu nie widziałem
jej wcale, nie wiem gdzie jest ani co robi. Wiem tylko tyle że do Podziemia nie
wróciła.
Kiedy zamykam oczy nadal widzę to wszystko co się wydarzyło.
Rose siedzi obok mnie i nagle w
trakcie rozmowy kamień zaczyna świecić w jej dłoni. Przestraszyłem się że mnie
nim zabije, bo przecież nie potrafiła go kontrolować. Ona sama również
wyglądała na przestraszoną, ale kamień nie zabrał mi życia. Rosalie uniosła się
pod sam sufit i mimo że puściła kamień on nadal unosił się przed nią a ona sama
nie opadła na ziemię. Wstałem żeby jakoś jej pomóc ale z kamienia błysnęło
oślepiające światło i zanim mój wzrok powrócił do normy Rosalie leżała na
podłodze trzęsąc się, aż po chwili z jej drobnych pleców wysunęły się potężne
czarne skrzydła, a ona sama krzyknęła z bólu na cały zamek. Pomogłem jej wstać
ale kiedy spojrzałem w jej oczy dostrzegłem pustkę. Wyrwała ramię z mojego
uścisku i spojrzała na mnie z pogardą.
-
Ej wracaj tutaj - Dawid stał blisko mnie
i machał mi dłonią przed twarzą. Zdenerwowany odepchnąłem go siłą woli – Ale
spokojnie.
-
Jestem spokojny. Za blisko stałeś. Znalazłeś coś przydatnego?
-
Nie i może sam byś się wziął do roboty.
Mruknąłem pod nosem i zabrałem
się za przeglądanie ksiąg które na mnie czekały. „Anielice pochodzące od Stwórcy..” nie, dalej „Anioł Światłości przepełniony mocą innego pochodzenia…” też nie „…sam władca Podziemia nie był w stanie
sprzeciwić się…” no nie!
-
Tu nic nie ma.
-
Coś na pewno musi być.
- Wcale nie musi. Po za tym –
zatrzasnąłem książkę i spojrzałem na Dawdia który ze skupieniem przeglądał swoje
notatki – to się chyba nigdy nie wydarzyło, a skoro się nie wydarzyło nie ma
tego w tych księgach. Komu normalnemu by przyszło do głowy pisać o czymś takim.
-
Mi by przyszło.
-
Bo ty jesteś jakimś wynaturzeniem.
-
Słucham? – spojrzał na mnie a ja wytknąłem mu język. – Starasz się mnie
wyprowadzić z równowagi? Nawet jeśli tak się stanie nic tym nie osiągniesz.
Więc może z łaski swojej opanuj się trochę i zacznij pracować.
-
Ale to bez sensu! – krzyknąłem.
-
Sam jesteś bez sensu.
-
Sam zaczynasz w tym momencie a do mnie masz pretensje.
W moją stronę poleciał ołówek
przed którym w ostatniej chwili się uchyliłem. Przeczesałem dłonią włosy
parodiując Dawida i złapałem za książkę udając że ją czytam.
-
Nie zachowuj się jak dziecko – starałem się mówić takim samym tonem jak on –
mamy zadanie do wykonania a ty się jak zwykle obijasz. W głowie ci tylko
zabawa.
-
Co ty robisz?
-
Myślałem ze zrobiliśmy małą zamianę miejscami.
-
Nie, nie zrobiliśmy. – bez zastanowienia przeczesał włosy palcami a ja
uśmiechnąłem się pod nosem.
Opadłem na fotel i zamknąłem
oczy, a następnie odchyliłem głowę do tyłu. Wyprostowałem nogi i wypuściłem
powietrze.
-
Chyba masz rację. – otworzyłem oczy. W fotelu obok siedział Dawid. – Nie znajdziemy
tutaj nic. Niestety. Nic nam nie dadzą książki. Bez pomocy nie poradzimy sobie.
-
No wiem. Mówiłem to.
-
Co zrobimy panie mądralo?
-
Hmm –zamyśliłem się – mój ojciec nic nie wie. Gdyby wiedział to by już nam o
tym powiedział. Prawda? A może ten obrazek co wcześniej mi pokazałeś?
-
Który? – spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-
Ten z dwoma Aniołami.
Wstał i szybko zaczął szukać
odpowiedniej książki. Kilka tomów spadło na podłogę ale nawet na nie nie
spojrzał. Po chwili pojawił się obok mnie z książką. Otworzył na odpowiedniej
stronie i obaj nachyliliśmy się nad obrazkiem. Dokładnie studiowałem całą
stronę ale nie znalazłem żadnej wskazówki.
-
Widzisz coś?
-
Nie. Nie do końca.
-
Czyli jednak coś widzisz.
-
Przyjrzyj się. Ta dziewczyna między nimi ma czarne oczy, tak nienaturalnie.
-
Rose ma takie. – mruknąłem pod nosem.
-
A Anioły wytworzyły jakąś kule. Jest pomarańczowa więc nie wiem co to może być
za moc.
-
Ja też nie wiem. Może to jakieś połączenie. – spojrzeliśmy na siebie, a Dawid
po chwili rzucił się na książki i wrócił z kilkoma tomami potykając się o te
tomy które wcześniej mu spadły. Siarczyście przeklął pod nosem i rzucił ksiązki
na stół.
-
Znalazłem tutaj kilka informacji na temat łączenia mocy. Teraz nie znajdę tego
wszystkiego ale na jutro przygotuje co trzeba.
-
Dobra a ja w takim razie popytam o co w ogóle chodzi z tym łączeniem mocy i co
ono by mogło nam dać.
-
Bardzo dobry pomysł. – uśmiechnął się do mnie.
-
Czyli…wolne! – wybiegłem z biblioteki i nie obracając się za nikim wybiegłem
do pałacowego ogrodu i rzuciłem się w miękką trawę. – Jak wspaniale. - westchnąłem.
-
Cześć Gregorio.
Otworzyłem oczy i odwróciłem się
na plecy. Nade mną stał Chris. Uśmiechnąłem się do niego szeroko ale on nie
odwzajemnił gestu. Pokazałem mu że może usiąść obok mnie. Po chwili wahania
usiadł i uparcie przyglądał mi się.
-
Czy coś się stało?
-
Czy ty… - zawahał się – czy uratujesz Rose?
-
Postaram się. Zrobię wszystko żeby do nas wróciła.
-
Liczę na ciebie. – wstał i szybko odszedł od zamku.
Zagryzłem wargę. Co za bezsens.
Wiem, że mam złe podejście ale innego jak na razie nie da się mieć.
-
A ty co? Cofasz się w rozwoju?
-
Hę?
-
Nie hę tylko do roboty.
-
Dawid spadaj. Odpoczywam. Czy ty musisz uczestniczyć w każdej minucie mojego
życia?
-
Niestety muszę. – usiadł obok mnie i położył sobie na moich nogach książki.
-
Kochanie co ty robisz?
-
Skoro się obijasz to mi teraz pomożesz…skarbie. – uśmiechnął się pod nosem.
Ja go zabije…tak…to dobre
wyjście. Pewnie go tu wysłali bo w Niebie mieli go dość. Ewentualnie jest moja
kara za wszystkie grzechy. Nie wiem co lepsze.
Położyłem się i całą siła woli
udawałem że go tu nie ma.
Jejku. Coraz więcej się dowiaduje i coraz bardziej jestem ciekawa innyh tajemnic. :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie piszesz. Nie mogę doczekać się nowego rozdziału. ;3
Informuję o nowym rozdziale :) http://dreamofyaoi.blogspot.com/2014/03/rozdzia-xvii-zielona-wrozka.html
OdpowiedzUsuńHej :) Informuję o nowym rozdziale :) http://dreamofyaoi.blogspot.com/2014/04/rozdzia-xviii-niespodzianka.html
OdpowiedzUsuń