piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 9 
Wybaczcie że tak krótko ale nie za bardzo mam teraz czas.
Z góry przepraszam za błędy. 

- Nie możemy do tego dopuścić.
- Oczywiście że nie. Ale jest mały haczyk. Nie każdy potrafi go uaktywnić.
- Jak to? – usiadłam na ławeczce a Gregorio usiadł obok mnie.
- Bo widzisz ten kamień wysysa moc i przechowuje ją w sobie. Ale mało kto potrafi go uaktywnić. Potrzebna jest silna moc.
- Ty jesteś silny.
- Nie taka moc. – gładził palcem kamyczek – Nie potrafię tego wytłumaczyć. Chodzi o serce. Musi być czyste i nie można go wykorzystać do złych celów. W sensie kamienia i jego mocy.
- A skąd wiadomo że jest aktywny? – obserwowałam jego duże dłonie które tak delikatnie dotykały trójkącika.
- Zmienia kolor na fioletowy. A później pokazuje kolorami jak silna moc jest w pobliżu.
            Wyciągnęłam rękę po wisiorek. W palce złapałam za jeden czubek i podniosłam go na wysokość oczu. Chciałabym to ja go uaktywnić. Pomogłabym Gregoriowi w pokonaniu Philipa. Przecież nie muszę tylko służyć do uspokajania go. Chciałabym służyć mu czymś jeszcze.
            Nagle w pomieszczeniu zrobiło się bardzo jasno. Przymrużyłam oczy i upuściłam na kolana trójkącik który nagle poparzył mnie w palce.
- Ałaj – wsadziłam palec do buzi i syknęłam – Co to było?
- Nie wierzę – Gregorio klęknął przede mną ja spojrzałam na niego.
- Co?
- To ty. Ty możesz…ja…- wystraszyłam się i spuściłam wzrok prosto na wisiorek. Kamień w środku trójkącika świecił się na fioletowo.
- Czy on…? – wzięłam trójkąt w dłoń. Gregorio wstał i podniósł mnie z ławki i potem uniósł w górę.
- Uaktywniłaś go – przytulił mnie do siebie a potem szybko odstawił na ziemię zażenowany. Zabrał mi z dłoni wisiorek i obejrzał. W jego dłoni kamyczek robił się coraz ciemniejszy i ciemniejszy. Wyrwałam mu go.
- Nie dotykaj bo zepsujesz.
- Musisz na niego uważać. Nikt nie może ci go zabrać. I nie możesz stłuc kamienia.
- Już przestań. Stresujesz mnie tylko – podałam mu wisiorek i odwróciłam się żeby zapiął mi go na szyi.
- Zepsułem…
- Co?!
- Zapięcie – odsunął się o krok ode mnie i zaśmiał się. Oddał mi wisior a ja rzuciłam w jego stronę najbardziej mordercze spojrzenie na jakie mnie stać.
            Nagle w szatni zgasły wszystkie światła, Gregorio objął mnie w pasie i szepnął mi na ucho że coś tu nie pasuje. Chwilę później trzasnęły drzwi szatni i nastała cisza. Tak głucha, że zaczęły mnie boleć bębenki. Obok mnie zaświecił się mały płomień z dłoni Gregoria który opadł na podłogę. Drzwi były zamknięte, a obok nich stała jakaś kobieta. Długie czarne włosy wisiały jej luzem na plecach, czarny gorset i lateksowe czarne spodnie sprawiały że wyglądała co najmniej dziwnie. W dłoni trzymała rękojeść miecza…ale bez miecza.
- Czego chcesz? – głos Gregoria odbijał się echem od ścian.
- Kamień – głos kobiety był dźwięczny i delikatny co nie pasowało do jej wyglądu.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Wiesz. – spojrzała na mnie – I ona też wie – nagle na jej twarzy wykwitł słodki uśmiech i nie mogłam odwrócić od niej wzroku. – Chodź ze mną. Pomożesz mi. I nie tylko mi. Wszyscy będą ci wdzięczni. Daj mi medalion i chodź – wyciągnęła w moja stronę rękę a ja podniosłam nogę. W kobietę z dużą siłą uderzyła jedna z szafek a ja oprzytomniałam.
- Zostaw ja Evelyn.
- Mam przyprowadzić ją i kamień.
- Skąd wiesz o kamieniu?
- Głupcze. I ty śmiesz nazywać się synem Lucyfera, niegdyś jednego z najbliższych Bogu? Każdy Anioł poczuł aktywację medalionu. Oddaj mi ją po dobroci. Nie obronisz jej przed każdym a wielu będzie chciało ją posiąść. – spojrzała w jego oczy – Po co masz się męczyć? Pomogę ci pozbyć się problemu – Gregorio jak zahipnotyzowany podszedł do Evelyn i lekko przekrzywił w bok głowę.
- Nie ze mną te numery – złapał ja za ramiona i rzucił na przeciwległą ścianę. Odwrócił się i kopnął w drzwi zamykające szatnie. Te odleciały razem z zawiasami całe pogięte przez ogromną siłę. – Uciekaj. Jak najdalej. Ja cię odnajdę.
            Długo się nie zastanawiałam. Wybiegłam z szatni a następnie bocznym wyjściem ze szkoły biegłam pod rzędami krzeseł na boisku. Zrzuciłam buty a medalion wcisnęłam w stanik, wisiorek obwiązałam wokół ramiączka żeby go nie zgubić. Z butami w dłoni pobiegłam dalej. Przeszłam przez dziurę w płocie i stanęłam przed lasem. Już chciałam usiąść pod drzewem i poczekać na Gregoria ale nagle na niebie zebrały się czarne chmury i  rozległ się grzmot a razem z nim krzyk. Przyjrzałam się ścianie szkoły z której po chwili wyleciały boczne drzwi którymi wcześniej uciekłam. Z dziury wyszła Evelyn. Lekko pochyliła się i obracała głowę raz w prawo raz w lewo. Wyglądało jakby szukała tropu, po chwili wyprostowała się i odwróciła w moją stronę. Zwęszyła mnie. Z jej pleców wysunęły się duże czarne skrzydła i poderwała się do lotu. Zerwałam się z miejsca i wbiegłam w las. Im głębiej biegłam tym robiło się coraz ciemniej. Kilka razy potknęłam się o korzenie, ślizgałam się na szyszkach i liściach ale nie poddawałam się i biegłam dalej. Kiedy odwracałam się nad konarami drzew widziałam Evelyn co pozwalało mi biec szybciej. Dziękuje za adrenalinę.
            Potknęłam się i upadłam. Z dłoni wypadły mi buty, które mocno ściskałam przez cała drogę. Podniosłam się a tuż nade mną przeleciała Evelyn i wylądowała odcinając mi drogę ucieczki.
- Zostaw mnie – krzyknęłam i rzuciłam w nią butem uderzając ja w brzuch. Nie spodziewała się tego
- Z nami będzie ci dobrze. Nie chcesz mieć mocy? Nie chcesz pokazać tym którzy cię nie lubią gdzie ich miejsce? Przecież możesz wybrać. Możesz być taka jak ja. Jak Giorgio. Możesz być Aniołem. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Możecie mi napisać w komentarzach czy zgodzilibyście się na propozycje Evelyn żeby zostać Aniołem, żeby mieć skrzydła. Jestem tego bardzo ciekawa. 

3 komentarze:

  1. Hejka ! Jak możesz mi to robić i kończyć tak dramatycznie ?! :( Błagam Cię, dodaj rozdział tak szybko, jak tylko będziesz mogła ! Szczerze mówiąc, tak myślałam, że to właśnie ona uaktywni medalion . Zastanawiam się, ilu jeszcze będzie chciało ją zaatakować . I kiedy Gregorio wkroczy do akcji ? Co do pytania na końcu . . . sama nie wiem . To chyba zależy od ceny, jaką trzeba by było zapłacić . Ale jakby się tak zgodzić i "wykorzystać skrzydła" do dobrych celów ? Kto wie, może . Pozdrawiam serdecznie i życzę weny ;)

    [ http://odglosy-nocy.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daruj!! Dobrze postaram się szybko dodać kolejny rozdział.
      Ja bym chyba chciała mieć skrzydła. A jakąś cenę zawsze trzeba zapłacić, niestety.

      Usuń
  2. Serdecznie zapraszam na NN ;)

    [ http://odglosy-nocy.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń