-
Mogę tutaj z wami zostać? Nie chce żeby mnie wysyłali do Rose kiedy taka jest.
-
Czemu mieliby cię do niej wysyłać? – zapytałem siadając przy wygasłym już
ognisku.
-
Bo nikt nie chce się do niej zbliżać. Każdy się jej boi. – zachmurzył się i
przyciszył głos jakby w obawie że zrobię mu krzywdę jeśli powie coś co mi się
nie spodoba. – Wszyscy dobrze wiedza że nie jest teraz sobą. Nikt jej osobiście
za nic winić nie będzie. Kiedy na nią patrze – głośno przełknął ślinę – to tak
jakbym patrzył na Philipa w jej ciele. Czy to możliwe?
Westchnąłem i spojrzałem na
Dawida niepewny jakiej udzielić odpowiedzi. Dawid spuścił wzrok i po raz
pierwszy nie zobaczyłem w nim nieprzystępnego i twardego (oraz bardzo ale to
bardzo denerwującego) gościa tylko bezradnego i wystraszonego chłopaka. Musze
przyznać że poczułem się trochę lepiej, nie dlatego że cieszyłem się że nie
okazał się taki wspaniały na jakiego pozował ale dlatego że ja też czułem się
tak jak on i nie byłem już osamotniony. Poczułem że mimo naszych różnic
jesteśmy tacy sami, mało doświadczeni wojownicy pod rządami silniejszych od nas
osób, i że nasze życie jest jedną wielka komedią, lub dramatem, ewentualnie
jednym i drugim. Giorgio i Dawid: komedia dramatyczna. Nie wiem czy ktoś byłby
chętny do obejrzenia tego w kinie. Ja sam bym nie chciał tego oglądać nawet
jeśli by mi dopłacali ale niestety jestem chyba głównym aktorem w tym gównie.
Spojrzałem ponownie na Chrisa i
zupełnie tak jak kiedyś dostrzegłem w nim dziecko. Zrobiło mi się go bardzo
szkoda. Lubił Rose i w jakiś dziwny sposób był z nią połączony. Nie rozumiem
tego bo ja sam z nikim nigdy nie byłem tak połączony, ale cóż, wszystko przede
mną.
-
Kiedy Rose wyssała moc z Philipa to było tak jakby wyssała z niego dusze…której
nie powinien mieć jeśli dobrze pamiętasz lekcje. – zrobił zamyśloną minę więc
podjąłem swoją wypowiedź – Anioły Ciemności nie maja duszy. Dlatego tak długo
żyjemy. Człowiek żyje około 80 lat i umiera kiedy jego dusza jest pełna, kiedy
doświadczyła już wszystkiego co jej zostało przypisane. My Anioły Ciemności nie
mamy duszy która może się w nas rozwijać i która uczyni z nas śmiertelnych. Ale
też dzięki braku duszy możemy rozwijać swoje ukryte moce.
-
Ale nie każdy ma moc.
-
Większość ma, a jeśli nie ma mocy to ma przynajmniej ukryty dar. – wtrącił się
Dawid.
-
Dokładnie. Każdy w swoim czasie odkrywa swoja najmocniejszą stronę.
-
A Rose? – wtrącił szeptem Chris.
-
Nasza moc jest odpowiednikiem naszej duszy. Kiedy tracimy moc – umieramy. Tak
się stało z Philipem. On rozwijał swoje moce karmiąc je złem które w nim było
co sprawiło że jego moce były tak samo złe jak on, były częścią jego zła.
Rosalie wyssała jego moc i przez przypadek ta moc weszła w nią sprawiając że po
części jest Philipem.
-
To odrażające. – przez ciało Chrisa przeszedł dreszcz. – Co się stanie kiedy odbierzecie
moc Rose? Czy ona umrze?
To było kolejne pytanie na które
nie chciałem odpowiadać. Było zbyt trudne żebym nawet sam przed sobą, sam w
swoich myślach odpowiedział na nie.
-
Są dwie opcje – odpowiedział ostrożnie Dawid – pierwsza jest taka że zabierzemy
jej moc i w jej miejsce wróci jej ludzka dusza dzięki czemu dożyje swoich 85
lat siedząc na werandzie z gromadką wnuków ale jest też opcja druga czyli taka
że jej dusza zginęła a ona jest prawdziwym Aniołem Ciemności, wtedy umrze.
-
Nie możecie jej zabić – Chrisem wstrząsnął spazm i po chwili na policzkach
ukazały się łzy - Giorgio nie możesz jej
zabić.
-
Bardzo bym chciał żeby ta opcja pierwsza była tylko możliwa ale jest pół na
pół. I dobrze wiesz ze nie możemy jej ignorować, mój ojciec nie pozwoli aby
chodziła sobie wolno i knuła przeciwko całemu światu. Myślę że takie samo
podejście mają w Niebie - na te słowa
Dawid przytaknął głową.
-
A nie możecie oczyścić jej z zła? Tak żeby była znowu sobą ale żeby nie było
obawy że umrze. – Chris patrzył to na mnie to na Dawida.
-
Szczerze to nie wiemy czy jest taka opcja.
-
Rose nie ma rodziny, została całkiem sama. Możliwe że nie chce żyć całą
wieczność z myślą że jest sama na świecie. – wtrącił Dawid.
-
Nie jest sama, ma nas. – Chris szeroko się uśmiechnął ale po chwili mina mu
zrzedła i znowu w oczach pojawiły się łzy.
Kilka godzin później Chris
zasnął i wcisnęliśmy go do mojego śpiwora. Zostałem sam z Dawidem patrząc na
ciemniejące słońce. Sam już nie wiem jaka opcja byłaby dobra. Rosalie żyjąca jako
człowiek czy Rosalie jako Anioł.
Szukałem o niej różnych
informacji. Ojciec opowiedział mi o tym że Rose musi być moim potomkiem. Ojciec
nie był święty co raczej dziwne nie było i zadawał się z śmiertelnymi
kobietami, dopiero później poznał moją matkę Eve. O naszym pokrewieństwie
świadczy nazwisko „Black” oraz to że miała połączenie z kamieniem.
Nie wiem czy powinienem mieć z
nią kontakt po uratowaniu jej a teraz nagle wychodzi minimalna opcja że może
być już zawsze Aniołem.
Zanim to wszystko się wydarzyło
przejazdem w naszym zamku zatrzymała się pewna Anielica która podobno doskonale
radziła sobie z odczytywaniem aur Aniołów i ludzi. Zobaczyła mnie a później
Rosalie i następnie złapała mnie na korytarzu informując że moja aura i aura
Rosalie są do siebie bardzo podobne i pewnie bylibyśmy szczęśliwi. Szkoda tylko
że chyba nie została poinformowana że muszę być sam i to tak długo aż ojciec
nie wyrazi zgody na to abym się zakochał i nie zechce mieć wnuków. Dopóki on
żyje nie mam prawa decydować sam o sobie. To chyba drugi największy ból w moim
życiu.
Pierwszym oczywiście jest to że
muszę cały czas zmagać się ze złem które siedzi we mnie. Żaden Upadły Anioł nie
zmaga się z czymś takim. Nikt nie rozumie tej ciągłej walki przy każdej
decyzji. Czasami uda mi się zagłuszyć to wszystko jakąś ambitną rozmową lub
zajęciem głównie siłowym.
-
O czym myślisz? – odezwał się Dawid wyrywając mnie z rozmyślań.
-
Nie powiem ci. – spojrzał na mnie krzywo – moje myśli są zbyt cenzuralne abym
mówił je na głos.
-
Oczywiście – odparł z sarkazmem. – Co zrobimy? Z Rose?
-
Na razie róbmy to co mieliśmy w planach, a później się zobaczy. Zgoda?
Kiwnął głową i spojrzał w stronę śpiącego Chrisa. Przez dłuższą chwile nie odrywał od niego wzroku aż w końcu
wyczuwając mój wzrok na nim odwrócił się z pytającą miną. Pokiwałem głową z
uśmiechem.
-
Dopiero dorósł prawda?
-
Tak. Nawet nie zauważyłem kiedy a miałem się nim opiekować.
-
Myślę że dobrze się spisałeś – jeszcze raz na niego zerknął. – Nie boi się. Sam
tutaj przyleciał a chyba nawet ja bym tego nie zrobił będąc tak młodym Aniołem
jak on.
-
Ile już żyjesz? – moje pytanie wystraszyło go ale szybko się opanował i
odpowiedział spokojnie.
-
Tyle samo co ty. Urodziłem się w ten sam dzień, o tej samej godzinie.
-
Cóż, pewnie mnie nienawidzisz. Dobrze wiem że wtedy wszyscy interesowali się
mną. Nikogo nie obchodziło to że się urodziłeś.
-
Wielkie dzięki – spuścił głowę tylko po to żeby ją za chwile podnieść z
nieśmiałym uśmiechem – ale masz rację, nikt nie zauważył że moja matka rodzi i
została z tym całkiem sama. A dobrze wiesz że w tamtych czasach porody nie były
łatwe, czasami były wręcz niemożliwe i kobiety bez pomocy umierały albo
umierało dziecko.
-
To znaczy że twoja matka nie żyje?
-Tak.
Wychowywał mnie Philip.
Spojrzałem na niego szeroko
otwartymi oczami. Czy to możliwe żeby Philip wychowywał go jak swojego syna.
Dawid jakby czytając mi w myślach mówił dalej.
-
Dobrze wiesz że był dobry dopiero później pragnienie władzy wygrało. Jako Anioł
Światłości decydował o wielu sprawach ale zaczął popełniać błędy. W Niebie
każdy jest traktowany bardzo surowo, więc wyrzucili go z tego stanowiska które
było dla niego wszystkim. Starał się je odzyskać ale nic z tego nie wyszło.
Zwątpił we wszystko i przeszedł na ciemną stronę.
-
Dlatego jesteś znany w Niebie.
-
Nie do końca. Później zajął się mną sam Bóg. To już było coś wyjątkowego.
-
Jesteś tutaj dlatego że Rose ma moc Philipa? – ściszyłem głos.
-
Zostałem tutaj wysłany i dostałem rozkaz rozwiązania tej sprawy nawet jeśli
kosztem tego będzie śmierć Rosalie.
-
Ale jeśli ona umrze przez ciebie to nie oznacza to przemiany w Upadłego Anioła?
-
Prawdopodobnie właśnie tak to się zakończy. – westchnął i spojrzał w szare
niebo.
-
I tak łatwo się z tym godzisz? – przez dłuższą chwilę nie odpowiadał mi.
-
To już zostawmy na kiedy indziej.
Nie naciskając rozpaliłem
mocniej ognisko i przysunąłem się bliżej niego. Po dłuższej chwili Dawid wbił
się w swój śpiwór obiecując zamianę za kilka godzin.
Rozdział wow , no jak zawsze :D Nie ma co tu opisywać xD
OdpowiedzUsuńTo do nn Pozdrawiam i weeny :*
Naprawdę ciekawy rozdział :D piszesz coraz lepiej, oby tak dalej. Weny!!
OdpowiedzUsuńwspaniały jak zawsze <333 nie mogę się doczekać następnego rozdziału. weny !!! :D
OdpowiedzUsuńSuper blog obserwuje :) Co ile dodajesz rozdział? Zapraszam do mnie http://tajemniczyaniol.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRosalie! Cieszę się, że jesteś aktywna. Nie wiem na którym momencie skończyłaś, ale chyba tak o 18/19 edytowałam mój rozdział (stał się dłuższy), więc jeśli opowiadanie cię zaciekawiło przeczytaj jeśli masz ochotę :)
OdpowiedzUsuńHej, kochana :) Informuję o nowym rozdziale :) Mam nadzieję, że tym razem post się pojawi :P http://dreamofyaoi.blogspot.com/2014/08/rozdzia-xxi-przegrany.html
OdpowiedzUsuńU nas nowy rozdział ! :) Po dłuuugiej przerwie xd Teraz rozdziały dodawane będą co tydzień :) 102. Miła randka - zapraszam !
OdpowiedzUsuńDo ugryzienia ! ;**
[ odglosy-nocy.blogspot.com ]
Przepraszam za nieobecność ;/ Była nauka i praca, jednak ja i Sel już wracamy i do czytania, i do pisania ;) Czekało mnie wiele zaskoczeń ! Biedna Rose, naprawdę martwię się, co się z nią stanie, Giorgio musi być przerażony . Bardzo podoba mi się ten aspekt dotyczący rozmyślań o duszy i śmierci, kiedy doświadczy już wszystkiego, co jest jej przeznaczone - pięknie opisany ;) Wciąż nie mogę przyzwyczaić się do dorastającego Chrisa x.x Zszokowała mnie też historia Dawida, bardzo wzruszająca . Co jednak się z nim stanie ? Końcówka budzi pewne wątpliwości ;/ Serdecznie pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńP.S. Nominowałyśmy Cię do Liebster Blog Award :) [ http://odglosy-nocy.blogspot.com/2014/09/liebster-blog-award-2.html ]
P.S. 2. Jeśli istnieje taka opcja, proszę o info o nowych rozdziałach :)
[ http://odglosy-nocy.blogspot.com/ ]